Przyszedl rok 1927.
Emilia miala juz 18 lat, Tadeusz wyrastal na dzielnego mlodzienca,
Maria, tez juz duza dziewczynka, wraz z Emilia byla pomoca
Babci w rodzinnym zyciu. Po wojennych zamieszaniach i nie planowanej,aczkolwiek witanej z radoscia dwojce dzieci, cichy i systematyczny rytm dnia
byl witany przez Babcie z wdziecznoscia, modlitwa i czestymi odwiedzinami w kosciele,
na ktore teraz mogla sobie z "czystym sumieniem" pozwolic.
Poniewaz los lubi platac nam figle, Babci tez nie oszczedzil i to, co wygladalo na
okres menopauzy , okazalo sie "stanem blogoslawionym", nie wiem
tylko, czy Babcia akurat tego slowa uzylaby w tym momencie, gdyby nie fakt,
ze wszystko przyjmowala jako "dopust Bozy".
Sytuacja nie byla wesola. Babcia miala juz 41 lat, poprzednie narodziny
pozostawily slady , ktore teraz stanowily zagrozenie dla zycia Babci i dziecka.
Natalia ( moja Mama ) urodzila sie po dlugim i bardzo ciezkim porodzie.
Matka i dziecko byly wycienczone trudem i lekarz mial powazne watpliwosci,
czy obie prztrzymaja kryzys.......
I w tym momencie potwierdza sie, ze kazdy z nas jest "ogniwem" w tym wielkim
"lancuchu zycia" i odgrywamy niezastapiona role w zyciu innych...
Ta mala dziewczynka, nad ktora Babcia sie zlitowala i dla Niej wyszla za maz,
teraz stanela przy Babci i malej Natalii jak dobry duch, jak Aniol
zeslany z nieba, by podjac opieke na Babcia i dzieckiem.
Przez dwa pelne lata Emilia byla matka dla Natalii i pielegniarka
dla Babci...Niestrudzona, wypelniala swoje obowiazki z radoscia, przynoszac
Babci sily do zycia i dziecku dawala prawie matczyna milosc i poczucie
bezpiecznstwa w swoich cieplych ramionach....
Kilka nastepnych lat, Natalka mowila do Niej 'Mamo" i
kiedy Natalka miala 4 latka, podczas Slubnej Ceremonii Emilii, Natalka
podbiegla do Niej i wziela Ja za reke, jakby chciala Emilie zatrzymac...
Jakby wiedziala, ze pewien rozdzial zycia konczy sie i ze Ta,
ktora Ja piastowala od niemowlecia odchodzi do nowej roli w swoim zyciu...
--------------- " --------------
Moja Droga Mama Natalia, w wieku lat 18-tu....
Zegnam wszystkich bardzo serdecznie,posylam moc serdecznosci,
dziekuje, ze jestescie i odwiedzacie moje skromne progi.
X O X O
Emilia miala juz 18 lat, Tadeusz wyrastal na dzielnego mlodzienca,
Maria, tez juz duza dziewczynka, wraz z Emilia byla pomoca
Babci w rodzinnym zyciu. Po wojennych zamieszaniach i nie planowanej,aczkolwiek witanej z radoscia dwojce dzieci, cichy i systematyczny rytm dnia
byl witany przez Babcie z wdziecznoscia, modlitwa i czestymi odwiedzinami w kosciele,
na ktore teraz mogla sobie z "czystym sumieniem" pozwolic.
Poniewaz los lubi platac nam figle, Babci tez nie oszczedzil i to, co wygladalo na
okres menopauzy , okazalo sie "stanem blogoslawionym", nie wiem
tylko, czy Babcia akurat tego slowa uzylaby w tym momencie, gdyby nie fakt,
ze wszystko przyjmowala jako "dopust Bozy".
Sytuacja nie byla wesola. Babcia miala juz 41 lat, poprzednie narodziny
pozostawily slady , ktore teraz stanowily zagrozenie dla zycia Babci i dziecka.
Natalia ( moja Mama ) urodzila sie po dlugim i bardzo ciezkim porodzie.
Matka i dziecko byly wycienczone trudem i lekarz mial powazne watpliwosci,
czy obie prztrzymaja kryzys.......
I w tym momencie potwierdza sie, ze kazdy z nas jest "ogniwem" w tym wielkim
"lancuchu zycia" i odgrywamy niezastapiona role w zyciu innych...
Ta mala dziewczynka, nad ktora Babcia sie zlitowala i dla Niej wyszla za maz,
teraz stanela przy Babci i malej Natalii jak dobry duch, jak Aniol
zeslany z nieba, by podjac opieke na Babcia i dzieckiem.
Przez dwa pelne lata Emilia byla matka dla Natalii i pielegniarka
dla Babci...Niestrudzona, wypelniala swoje obowiazki z radoscia, przynoszac
Babci sily do zycia i dziecku dawala prawie matczyna milosc i poczucie
bezpiecznstwa w swoich cieplych ramionach....
Kilka nastepnych lat, Natalka mowila do Niej 'Mamo" i
kiedy Natalka miala 4 latka, podczas Slubnej Ceremonii Emilii, Natalka
podbiegla do Niej i wziela Ja za reke, jakby chciala Emilie zatrzymac...
Jakby wiedziala, ze pewien rozdzial zycia konczy sie i ze Ta,
ktora Ja piastowala od niemowlecia odchodzi do nowej roli w swoim zyciu...
--------------- " --------------
Moja Droga Mama Natalia, w wieku lat 18-tu....
Zegnam wszystkich bardzo serdecznie,posylam moc serdecznosci,
dziekuje, ze jestescie i odwiedzacie moje skromne progi.
X O X O
Witaj, dziękuję za odwiedziny i przemiłe słowa o moich "rękoczynach". :)Mam nadzieję, że zagościsz na dłużej i nie znudzi Cię ich oglądanie. Pozdrawiam cieplutko, Beata.
ReplyDeleteBardzo dziękuję za dalszy ciąg opowieści, jest jak zwykle bardzo wzruszająca,napisana z taką miłością ,że czekam na dalszy ciąg z ogromnym wzruszeniem. Pozdrawiam gorąco !!!
ReplyDeleteŻycie pisze dziwne scenariusze, czasami wstępnie niezrozumiane, 'wyjaśniają' się po latach, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny...
ReplyDeletePozdrawiam :-)
Tak nic nie dzieje się bez przyczyny..
ReplyDeleteWzruszyła mnie ta opowieść...
Pozdrawiam:)
Piekne sa te Twoje opowiesci, pozdrawiam serdecznie:)
ReplyDeleteBardzo czekałam na Twoję opowieści. Dziękuję, to dla mnie zawsze uczta.
ReplyDeleteWspomnienia o Twojej rodzinie czyta się jak pasjonującą powieść:)
ReplyDeletecieszę się, że pomyślnym akcentem dzisiaj zakończyłaś ...
ReplyDeletePiękna historia-życie zawsze nas zaskakuje dopisując kolejne scenariusze bo mogło się toczyć dalej.
ReplyDeletepozdrawiam
Pięknie opowiedziane:-) Zrobiło się tak klimatycznie.....i piękne zdjęcie pięknej kobiety! Pozdrawiam serdecznie!
ReplyDeleteMiłość działa cuda! Miłość babci do Emilki, miłość Emilki do Natalii i Twoja miłość opisująca życie całej rodziny!
ReplyDeleteWzruszające ale i pouczające w dobie wyścigu za pieniądzem. Pozdrawiam Cię serdecznie
Przepięknie :) pozdrawiam serdecznie
ReplyDeletePiękne i wzruszające ;-))
ReplyDeletePierwsza myśl jaka mi się ciśnie w głowie jest oczywiście ta, iż jeszcze raz życie pokazało dobitnie jak "DOBRO POWRACA". Cóż mogę ponad to dodać iż Twoja MAMA na tej fotografii jest przepiękną dziewczyną i jeszcze to cudowne imię. Mówią, że nadane imię pasuje do człowieka. Patrząc na tą fotografię, odnoszę również takie wrażenie. Jakże piękne i wzruszające jest TO ogniwo losów TWOICH najbliższych.
ReplyDeletePozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie:) Czekając na dalszy ciąg.
niesamowite i chwytające za serce
ReplyDeleteTwoja mama była przepiękną kobietą...
ReplyDeleteJa tez zaczęłam wierzyć w to,że osoby i wydarzenia,które dzieją się w naszym życiu są po coś.Mają ciąg dalszy.Sama się przekonałam na włąsnej skórze nieraz,,kiedy to czasami byłam zła na osoby,które się pojawiały czy niezadowolona ze zdarzeń,które się działy.Okazywało się z czasem,że był w tym cel...I wierzę,że dobro powraca.Dlatego staram sie zawsze byc pomocna w miarę moich mozliwosci i może dlatego,mimo wszystkich przeciwności,jakos egzystuję.
Jestem baaardzo wzruszona historią rodzinną,cudownie opowiedzianą .Pozdrawiam serdecznie:)
ReplyDeletePiękna kobieta,po raz kolejny się wzruszyłam:))
ReplyDeleteAlinko, przeczytałam wszystkie zamieszczone przez Ciebie wspomnienia, są niesamowite. Uwielbiam czytać takie historie, przenoszą nas do zupełnie innego świata. Czekam na kolejne odcinki, koniecznie okraszone starymi fotografiami :)
ReplyDeletePozdrawiam Cię serdecznie,
Inka