... Za to lodowiska tarnowskie: zydowskiego klubu sportowego
"Samson", wypozyczalni rowerow ( w zimie slizgawki ) Glowackiego, na "Dolach",
na podworkach gimnazjalnych i w Parku Strzeleckim byly polami mojej chwaly.
Sport ten bowiem uprawialo sie o zmierzchu i w ciemnosci wieczorow. Do dzis dnia w najmilszych snach holendruje, zawsze solo. skacze trojke, wywijam piatke, zamykam podwojna osemke, platam i rozplatuje zabke, smigam pistoletem a przede wszystkim biegam, biegam do utraty tchu wkolo slizgawki. I czuje, jak mi serce rosnie od krzykow podziwu. Wiec zima i pozny wieczor to byla pora wiosny i poranku mojej mlodosci.
Bo w dzien, przy grze w pilke nozna dokonywal sie
nastapujacy obrzadek. Z Ogrodu Strzeleckiego, Plant Kolejowych i kilku innych placow publicznych dozorcy regularnie spedzali milosnikow pilki. Najpierw byla nia szmacianka, pozniej korkowka, tj. ponczocha wypelniona korkami, obszyta na podobienstwo balonu;
gdy braklo szmacianki, kopalo sie najzwyczajniej kaztany; pote nadeszla era "szmalcowki", wreszcie prawdziwej skorzanej pilki z detka posrodku. Trzeba zatem bylo cierpliwie przeczekac, az dozorca zniknie. Wowczas zaczynalo sie przerwana rzecz od poczatku. Przed kazda rozgrywka odbywalo sie zestawianie druzyn. Dwaj kapitanowie, zawolani pilkarze, na przemian dokonywali wyboru:
- Skwarczek do mnie!
- Smoczek do mnie !
- Arvay !
- Niezgodzki !
I tak az do jedenastego. Z reguly dopiero jako jedenaste padalo wezwanie:
- No i ten rudy.
Chociaz nie gralem znowu tak zle.
Na spotkania pilkarskie "Tarnowii" w owych latach wchodzilo sie przez parkan, o czym sie w narzeczu tarnowskim mowilo: "wtrynic sie". Sztuka nie byla latwa. Nalezalo od strony dworca kolejowego lub browaru Sanguszki wspiac sie na bardzo wysoki parkan, rzekroczyc okrakiem druty kolczaste i skoczyc w dol z wysokosci dobrych dwu metrow.
Rozegrac sie miala wlasnie swieta wojna o mistrzostwo klasy A, "Tarnowii" z krakowska "Makkabia". Skoczylem z plotu tak niefortunnie, ze zaczepilem spodniami o drut kolczasty. Zamiast rwac wprost przed siebie, by co rychlej wmieszac sie w publicznosc, spojrzalem w gore ku drutom i ujrzalem na nich zalosna flage koloru moich spodni, a pod parkanem czatowal juz pan Wierzbanowski, prezes "Sokola" i "Tarnowii".
Mial on zwyczaj zdejmowac z glowy przylapanemu na goracym uczynku czapke, prowadzic go dookola boiska i pozegnawszy kopnieciem pod brama, rzucac dopiero za nim czapke. Taki los przypadl teraz mnie w udziale. Gdy pan Wierzbanowski prowadzil mnie bez czapki dookola boiska, rozlegly sie zewszad okrzyki:
- Te, glowa ci sie pali!
- Rudy, wylazl z budy !
Wypilem tego dnia do dna kielich goryczy: podarte spodnie, Wierzbanowski, drwiny widowni, i w dodatku "Tarnowia" mecz przegrala.
Pierwszy egzamin w tarnowskiej "bernardynce", to byly chyba Idy marcowe zycia albo moze Rubikon. Teraz, w gimnazjum tarnowskim, nastal pozny marzec. Martius.. Nie tylo pilka nozna, lyzwy, rower, kregle oraz znaczki pocztowe ale i lacina. Wkrotce przyszlo odkrycie nowego ladu poczynajac od brzegu pierwszych wyrazow: Arabia, Barbaros, Granikos, Delta...Za "do, dare,dedi,datumm", rozkoszami reduplikacji i semideponentiow, za rzedami do wiersza poustawianych wyjatkow w rodzaju: " amnis,finis,sanguis,collis,fascis,lapis,pulvis,sinis ,scrinis" lub
"dens,fons,pons,mons,occidens,oriens", zjawila sie symfonia zaskakujacych koniugacji: "horao,opsomai,eidon,heoraka". Ksiegami zycia staly sie gramatyki Samolewicza, Soltysika, Cwiklinskiego.
- Z ta mala ksiazeczka - mowil o gramatyce lacinskiej rudowasy profwsor Pyrczak - nie rozstajcie sie nigdy w zyciu !.
A potem rytmy, ktore tak samo zapadaja na cale zycie w dusze jak pierwsza milosc:
"Aurea prima est aetas", "Arma virumque cano", "Titire, tu patulae", " Menim aejde thea", "Andra moi ennepe, Musa". W slad za rymami i chlebem macierzystym roznych "Gallia est omnis divisa" i "Quousque tandem abutere, Catilina" - wchodzace obowiazkowo w program wyksztalcenia klasycznego, rozsmieszajace pokolenia o tej samej zawsze godzinie zycia, dowcipy lacinskie:
Inter pedes est figura,
Ex qua fluvit aqua pura,
Habent eam omnes gentes,
Et liberi et parentes.
Przyszla tez w swoim czasie przypowiastka o ojcu, ktory mogac w gimnazjum utrzymac tylko jednego z synow, po egzaminie postanowil ksztalcic tego, ktory odpowiedzial "lepiej"; lepus,lepi, a nie tego, ktory uczyl sie "tepiej"; tempus,tempi. Znalo sie biegle parafrazy wyjatkow trzeciej deklinacji:"panicz piszczy w skzyni i slow kaplana Chryzesa: "Ten tego ulizal sekatym kijem po glowie" i rozne inne staroklasyczne dowcipy w rodzaju odezwania sie znudzonego nauka ucznia:
Koniec,finis telos,Ende,
Wiecej uczyc sie nie bede.
Nie mowiac o rozlicznych przesmiechach z laciny koscielnej, wszystkich "O Klemens, o pijak,o duldak, o duldak, wielki waryjat..." itp. Zawile "consecutio temporum", dylematy zmiennego akcentu greckiego, radosne meki skandowania.
Ale to wszystko zajelo dlugie lata. Miedzy pierwsza a czwarta juz klasa sciele sie taka przepasc jak miedzy druzyna pilkarska A klasy i C klasy. W drugiej klasie, na przyklad, profesor Pyrczak zapytal jednego z uczniow:
- Zaucha, czy ten drugi Zaucha w czwartej klasie to twoj brat ?
- Nie. Kolega.
W klasie zalegla grozna cisza. A po chwili profesor, rzuciwszy dramatycznie ksiazka o katedre, zawolal szyderczo:
- Sluchajcie, sluchajcie, ten oslina ma kolege w czwartej klasie !
Wstyd nas bylo za Zauche.
Owymi czasy czestym gosciem bywala u nas w domu pani Ozogowa z Dulczowki pod Pilznem, dama wielkiej urody i obfitych ksztaltow, opietych niemilosiernie sznurowka.
Raz w czasie obiadu wyrazila sie o moich wlosach, ze sa "nieco tycjanowskie". Nie wiedzialem wowczas co to Tycjan, ale podejrzewajac ukryta ironie, wykonalem natychmiastowa zemste. Na stol weszly wlasnie knedle ze sliwkami. Wyprobowalem juz wczesniej pewny sposob na siostrach i tak samo teraz nacisnalem tak knedel widelcem, ze trysnal z niego cieniutki, lecz dalekosiezny strumyk cieczy i opadl w sam srodek snieznobialej bluzki z jedwabnym zabotem. Zreszta pania Ozogowa dosiegla niebawem dotkliwsza zemsta. Najpierw jej syn, a potem i corka wyszli jakby wprost spod pedzla Tycjana.
...
Znowu nie bylo mnie sporo czasu i zaniedbalam nie tylko moj kacik blogowy, ale rowniez wizyty w Waszych cudnych progach...
Dzisiaj staram sie nadrobic te zaleglosci, bylam juz odwiedzic Wasze zakatki, a teraz pora na maly pokaz...Bedzie duzo zdjec, bo i zaleglosci spore :)
Etui na I Pad,notebook albo kopertowka ...
Torebka z kwiatem filcowanym przez Ewe z bloga
Kwiat na tej torebce zrobiony jest przez Lilke
z bloga Lilafilc.
Natomiast ten sliczny ,turkusowy detal przylecial do mnie od
Wioli z Wioletkowo handmade.
To narazie wszystko na dzisiaj, mam jeszcze pare rzeczy do pokazania,
ale to juz nastepnym razem...
A teraz posylam Wam gorace pozdrowienia, zycze wiele milych chwil
i ....do nastepnego :)))
X O X O
Warto było czekać bo prace śliczne.Pozdrawiam serdecznie.
ReplyDeleteHalszko mila, dzieki za mile slowa...Ja rowniez pozdrawiam !
DeleteAlinko, dzięki za kolejny odcinek opowieści :)
ReplyDeleteA Twoje etui/kopertówki są po prostu przepiękne! Szczególnie podoba mi się to z zachodem słońca :)
Ściskam Cie mocno,
Inka
Ta z "zachodem slonca" , jak to ladnie nazwalas, jest tez moja ulubiona...
DeleteSciskam cieplutko Inko!
Piękne te filcowe torebki!. Mnie dręczy chęć zrobienia małej kopertówki z haftem koralikowym.Nawet "mam w głowie" wzór, zostaje jeszcze strona techniczna samej torebki- wiesz, wnętrze, sposób usztywnienia, zebranie tego wszystkiego w całość.
ReplyDeleteSerdeczności posyłam;)
Jesli moge sluzyc informacja lub porada to pisz... chetnie pomoge :)
DeleteDzieki za odwiedziny serdecznosci sle!
Alinko prześliczne te etui i torebeczki... :) Jesteś bardzo zdolna!!!
ReplyDeleteMiłego dnia kochana
Ciesze sie z twoich odwiedzin, Natalko i dzieki za komplementy :)
DeletePozdrawiam serdecznie !
Torebki są cudowne! Szczególnie te z długimi paskami, mam słabość do takowych ;-)) Cieszy mnie Twoja wizyta na moim blogu, post na Twoim, a smuci zmiana szaty kolorystycznej - niestety oczy odmawiają mi posłuszeństwa na takich blogach :-(( wybacz, że przeczytałam tylko część rękodzielniczą, książeczki niestety nie jestem w stanie. Nie zmienia to faktu, że posyłam moc uścisków i pozdrowień... i musimy koniecznie się zgadać ;-)) Buziaki!
ReplyDeleteBede sie starac zagladac czesciej i nadrobie zaleglosci :) Szate zmienilam,bo znudzila mi sie kolorystyka i musze "odpoczac" w bardzej skromnej szatce...Moze kiedys wroce do koloru.
DeleteSciskam Cie cieplutko Karolinko!
Oj będę Kochana namawiała Ciebie na jakiś kolor, zmiany są nam potrzebne, oj są ;-))
DeleteAlinko! Pierwsza kopertówka czy jak kto woli etui: cuuuudo..... i te z długim paskiem torebeczki też są śliczne. I te z rączkami- piękne ;-) Czyli jak zawsze same cudeńka u Ciebie.
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie i cieplutko z zimnego i deszczowego dziś Pomorza.
Tak zawsze milo i ladnie napiszesz, Bozenko .... Dzieki za to !
DeletePozdrawiam bardzo serdecznie !
Jakie one piękne:) Oczu nie mogę oderwać:)
ReplyDeleteDzieki Jaskolko ! Dawno nie bylam u Ciebie, mmusze koniecznie nadrobic zaniedbania :)
DeletePozdrawiam Cie !
Ale one piękne. Taka różnorodność w kształcie i detalach stosowanych w dekoracji. Cieszę się że widzę znajomy kwiat. Z szarością wygląda pięknie. Pozdrawiam cieplutko.
ReplyDeleteTwoj kwiat przyciaga bardzo wzrok i duzo jest ogladajacych ta torebke w moim sklepiku. Podobala sie tez bardzo mojej Corce :)
DeleteSerdecznosci Ewo !
Witaj Alinko
ReplyDeleteJak tylko znajdę trochę czasu to przeczytam Twoją "Książeczkę " od początku.
Nie znam tej techniki, którą ozdabiasz swoje wyroby, ale efekt bardzo mi się podoba.
Byłam też na blogu Twojej przyjaciółki, tyle smutku bije z jej ostatniego postu. Mam nadzieję ,że u niej wszystko dobrze.
Pozdrawiam serdecznie:))
U Przyjaciolki wszystko sie narazie poukladalo dobrze, miejmy nadzieje,ze tak pozostanie i ze wroci na "lono blogowe" raz jeszcze. Dzieki za odwiedziny i mile slowa, moja wizyta u Ciebie byla szalenie wzruszajaca dla mnie i dlugo bede pamietac ten moment i twoj wiersz....
DeleteSerdecznosci sle !
Piękne torby. Filcowanie igłą na filcu daje doskonałe efekty. :-)
ReplyDeleteDzieki Asiu....faktycznie,ze efekty sa ciekawe i dlatego powracam czesto do tej techniki - malowanie welna....
DeletePozdrowionka !
Bóg w Twe ręce włożył talent jak klucz do Raju!
ReplyDeleteNie mogę oderwać oczu...
Zaczytałam się ...umiesz także lekko i ciekawie opowiadać...
Serdeczności :)
Meg Mila, zyczylabym sobie taki miec talent do pisania, musze jednak sprostowac, ze to sa odcinki ksiazki napisanej przez Jana Bielatowicza pod tytulem "Ksiazeczka", biograficzne wspomnienia z jego dziecinstwa.
DeleteNatomiast dzieki serdeczne za mile slowa o moim "talencie", tak ladnie napisane....
Moc pozdrowien...
...nie wiedziałam, miałam przerwę i nie odwiedzałam blogów na blogspocie, stąd te moje zapędzenie, acz...podtrzymuję i to stanowczo to co napisałam o TWOIM TALENCIE! Bo to prawda, cuda tworzysz, cuda :)
DeleteSerdeczności :)
Wszystko jest fantastyczne :)
ReplyDelete