..." Na imie miala Diana. Poznalem Ja krotko przed wojna,
Ja mialem dwadziesicia jeden lat, Ona osiemnascie...
Lubielismy oboje muzyke, taniec, Ja gralem Jej na gitarze
i spiewalem Jej cala moja milosc, sluchala piosenek rzewnych, wzruszajac
sie czesto , a poniewaz duszyczke miala wrazliwa to i lezki czasem uronila.
Przyszla wojna, zawieszajac nasze plany wspolnego zycia,
obrona Ojczyzny na plan pierwszy wyszla...
Poszedlem do partyzantki, Ona zostala przy Rodzicach, przy ktorych mialem
nadzieje, bedzie bezpieczna...
Kontakt mielismy niestety rzadki, sporadyczne wiadomosci , przekazywane
niekiedy przez znajomych, czasem list podany w pospiechu...
Kiedy koszmar wojenny sie skonczyl, pierwsze kroki skierowalem
ku miejscu, gdzie ostatni raz pomachalem Dianie na pozegnanie.
Niestety czekala na mnie smutna niespodzianka...List napisany przez Diane,
zostawiony dla mnie u sasiadki.
Dowiedzialem sie z niego, ze Rodzice Diany, poniewaz mieli nazwisko
niemieckie, pod sam koniec wojny ( nie wiedzac, ze to prawie koniec)
przepisali cala rodzine wraz z Diana na liste folksdojczow.
Po wyzwoleniu zaczeto zakladac obozy dla "folksdojczow" i "sztamdojczow"
(tych, ktorzy "czuli sie Niemcami" ) i tam tez znalazla sie cala rodzina Diany
wraz z nia. Poruszylem niebo i ziemie, by dowiedziec sie , gdzie jest...
Kiedy jednak przybylem na miejsce, zastalem tylko puste baraki...
Nigdy nie dowiedzialem sie , jakie byly Jej losy...
Zostaly mi po niej tylko wspomnienia i zdjecie..."
Tak oto moj Tato snul opowiesc o swoim romansie wojennym
i dziewczynie, o ktorej pamiec przetrwala tyle lat i znalazla
nareszcie swoje stale miejsce w tej malej kronice wojennej
mojej Rodziny...
Cieszmy sie zyciem, bo tak naprawde to kazda chwila jest szczesciem.
Moc usciskow posylam wszystkim !!!
Pa!
X O X O
Piękna historia,porusz serce i daje do myslenia. Powinniśmy cenić to co mamy i dążyć do pokoju na świecie :) Pozdrawiam
ReplyDelete...jakże wiele w tej krótkiej, wzruszającej opowieści mieści się historii..bolesnej historii jednej pary, bo przecież wojna to także wplątane w nią losy ludzi...zwykłych ludzi...
ReplyDeleteSerdeczności!
Nie ma nic piękniejszego jak miłość.....szkoda ,że brak zakończenia całuski pa...pa...
ReplyDeleteBardzo piękna, choć tak krótka i smutna opowieść ....
ReplyDeleteWszystkiego dobrego !!!
Te wojenne miłości nie zawsze kończyły się szczęśliwie.
ReplyDeleteAlino, posłuchałam Cie, zaczęłam spisywać wojenne opowieści i zapraszam Cię na mój drugi blog, www.procontra-anabell.blogspot.com
Miłego,;)
Cudna historia
ReplyDeletewzruszająca historia...
ReplyDeleteAlicjo ... szacunek dla Ciebie, że o tym wspominasz !
Bardzo czekałam na ciąg dalszy i dalej z niecierpliwością będę czekać. Gorąco pozdrawiam.
ReplyDeleteniewiarygodna historia.. Pozdrawiam Cię ciepło
ReplyDeleteBardzo lubię czytać wspomnienia, które nam Alinko przytaczasz... W wolnej chwili wpadnij do mnie, bo mam nowe wisiorki ze znakami zodiaku :) Pozdrawiam serdecznie :)
ReplyDeleteNiesamowita i bardzo wzruszająca historia.
ReplyDelete"Na marmurowej wyrył płycie czas wieczne prawa dla ludzkości: nic piękniejszego ponad życie, w życiu - nic ponad czar miłości." Carpio Lope de Vega
ReplyDeleteI never remember grandpa telling that staory but its nice to hear it now. I love you mom!
ReplyDeleteTwoje opowiesci choc przepenione sa smutkiem i bole to sa bardzo piekne.
ReplyDeleteNiezwykłe opowieści o losach ludzi zagmatwanych niezależnie od nich samych, zawsze budzą refleksje.
ReplyDeleteJeśli pozwolisz, że gdy odkryłam Twój blog to będę go odwiedzać i czytać. W zamian zapraszam Cię do mnie na stronę: www.joterkowo.blogspot.com
chociaż wcześniej prowadzony przeze mnie blog www.rodowicz.blog.onet.pl wydaje się być barwniejszy w sposobie prowadzenia.Pozdrawiam serdecznie
...gdyby znajomość owa miała sakramentalny finał, świat pewnie byłby uboższy o jedną Duszę - Alinę :)
ReplyDeletePiękne choć tak smutne:( Podziwiam ludzi, którzy przeżyli wojenny koszmar. Nasze obecne problemy, są niczym w porównaniu z tamta tragedią...
ReplyDeleteprzepiekna historia! kurcze, teraz działa czerowny krzyż - moze warto tacie opowiedzieć, co sie z nią stało i dowiedzieć sie jej dalszych losów? a moze warto zostawić wspomnienia tylko wspomnieniami, by ideały zostały ideałami?... nigdy się nie rozwiąze takiej hostori dobrze albo źle... w dzisiejszych czasach, gdy gps wskazuje nam, gdzie w tej chwili jest ukochany/ukochana, nie potrafilibyśmy zrozumieć takiego rozstania, chyba nikt z nas nie przeżyłby spokojnie dnia bez kilku krótkich rozmów czy smsów dajacych znać, że ON/Ona jest i myśli i czeka na powrót do domu... w tamtych czasach tęsknota jednym listem w miesiący (ba! nawet jednym na pół roku!) była nie do zrozumienia dla ówczesnej młodzieży... tamte czasy były piękniejsze... piszę to majac teraz zaledwie 32 lata, ale pamiętam przecież jeszcze czasy braku komórek pod poduszką, braku maili i życia bez smyczy (czytaj: wszystkiego, co pozwoli zlokalizować gdzie jesteś w danej chwili)...
ReplyDeleteNo cóż.Trudno nawet znaleźć odpowiednie słowa do skomentowania tej historii.Zwłaszcza,że dotyczy ona tak bliskiej Twojemu sercu osoby.
ReplyDeleteTu nawet nie pasuje cytat "Spieszmy się ludzi kochać....."Bo wtedy nie było czasu nawet na ten pośpiech:((((
Jak silne i piękne były te niespełnione marzenia.
Dobrze ,że dane Ci było poznać te marzenia.To bardzo dużo.
Pozdrawiam Cię Kochana bardzo serdecznie.
Twoje opowiadanie, jest takie romantyczne, piękne...
ReplyDeleteRozumiem, trudno jest to skomentować...
Serdecznie pzodrawiam
Piękna, chociaż smutna historia.
ReplyDeletei jaka piękna dziewczyna - inny kanon urody niż teraz.
Jak oglądam zdjęcia w rodzinnym albumie wzrusza mnie moda z tamtych lat ...
Pozdrawiam:))
Lubię Twoje historie.
ReplyDeleteBędzie mi bardzo miło jeśli skusisz się do wzięcia udziału w zabawie. Szczegóły u mnie w blogu.
Pozdrawiam
Tak czytam i czytam,wspaniale opowiadasz:))
ReplyDelete