Tuesday, June 26, 2012

"POZEGNANIE Z TARNOPOLEM" - c.d. Zycie Babci Karoliny

Wiele lez wycisnal Babci wyjazd z Tarnopola.
Zegnana byla serdecznie i z zalem, pozostawila po sobie cieply slad
w pamieci mieszkancow Hrabiostwa, sluzba ustawila sie rzedem ,kobiety machaly
chusteczkami i ocieraly lzy, mezczyzni przyciskali kapelusze do serca z glowa 
pochylona w wyrazie szacunku...
Harabina Horodyska wreczyla Babci sakiewke z piecioma "krugerandami"
( monety z czystego zlota dawniej nazywane rowniez "swinkami")
i list, ktory Babcia zachowala na cale zycie, konczacy sie slowami:
" Niech Ci Bog wynagrodzi, Karolinko , czego w pieniadzach nie sposob wynagrodzic..."
Na Dworzec kolejowy w Tarnowie wyszedl po Babcie
mezczyzna, obcy jeszcze, ktory mial sie stac towarzyszem Jej zycia
na dlugie lata, z ktorym miala dzielic smutki i radosci...
Babci planem bylo wychowac Emilke i na tym konczyla sie Babci wiedza
o malzenskim zyciu i jego obowiazkach ( pamietajmy, ze babcia chciala zostac zakonnica ).
Przyszedl rok 1916, a wraz z nim Pierwsza Wojna Swiatowa.
Nie wiadomo dokladnie jak i dlaczego, Babcia wraz z Dziadkiem i mala Emilka
zostali wysiedleni do Czech. Mieszkali u Czeszki, ktora w miare swoich
mozliwosci zajela sie wysiedlencami , ale Jej samej tez ciezko bylo...
Trudno bylo o zywnosc, wiec kiedy udalo sie ja zdobyc, Babcia
oddawala swoje porcje Emilce i Mezowi, nie wiedzac, ze jest
brzemienna z pierwszym dzieckiem.
Totez , kiedy maly Stasio sie urodzil, nie mial niestety wiekszych szans 
na przezycie. Zmarl na obczyznie, pochowany w malenkiej mogilce,
zostawiajac za soba zlamane serce Babci i niekonczace sie lzy...
Powrot na ziemie ojczysta nastapil w 1918 roku i w tymze roku
urodzil sie Tadeusz, Tym razem Babcia wiedziala i zadbala o szczesliwe
narodziny, Tadeusz wiec urodzil sie duzy i zdrowy,swoim rozmiarem przynoszac
zagrozenie dla Babci zycia. Mawiala Babcia pozniej, ze " tylko cudem Boskim 
udalo sie lekarzowi ocalic Babci zycie."
Dwa lata pozniej, w 1920 roku, przyszla na swiat  Maria.
Emilia rosla, pomoca byla wielka dla Babci i zycie uplywalo na zwyklych , codziennych troskach i radosciach.
Spedzala Babcia wiele czasu w kosciele, modlila sie duzo, a kiedy pytano, dlaczego
tak dlugo sie modli, odpowiadala: " Modlitwa koi moja dusze..."
Zycie nie szczedzilo Babci trudnosci, ktore musiala pokonywac sama,
bowiem w Dziadku Edwardzie nie znalazla wielkiej podpory.
Dziadek urodzil sie jako najmlodzszy z trzech braci.
Ojciec Szczepan byl Dyrektorem fabryki nalezacej do Ksiecia Sanguszki.
Mieszkali w jednym z dworkow Ks.Sanguszki, podarowanym 
Szczepanowi na dozywotne zamieszkanie.
W dworku byla sluzba, kucharz, parobek do koni i dziewczyna do krow, dzieci zawozone byly bryczka do szkoly, a na Swieta Bozego Narodzenia przyjezdzal Ksiadz po koledzie,
i po wielu latach ten sam Ksiadz zjawil sie u mojej Mamy w naszym domu...
Rozmawiajac z Rodzicami o dawnych czasach machnal reka 
i powiedzial: " Ech ! Dzisiejsza koleda...U Pani Dzadka na Rudach to byla koleda !!!"
Na " Rudy ", (bo tak nazywal sie Dworek ) zjezdzala sie cala elita
tarnowskich prawnikow,ludzi sztuki,lekarzy, odbywaly sie bale,kojarzyly sie malzenstwa i  w tej  beztroskiej atmosferze wyrastal Dziadek Edward, nie przygotowany do trudow zycia i ich pokonywania.
Babcia bardzo byla lubiana przez Tescia. Pomagal jej w czym mogl, miala zapewnione
swieze mleko dla dzieci i inne przywileje Dworku.
c.d.n. 

Ciocia Emilia, trzyma na reku mojego Brata

Posylam wam radosci, usmiechy,buziaki i wiele serdecznosci !

X O X O


Saturday, June 16, 2012

"Zycie Babci Karoliny" - Wspomnienia Rodzinne

Babcia Karolina, (mojej Mamy Mama) urodzila sie w 1888 roku, w Krakowie.
Ciezkie to ponoc byly czasy i wychowaniem malej Karolinki zajely sie
Zakonnice , ktore prowadzily Dom dla dziewczynek w Tarnopolu.
Wyrastala Babcia w duchu bogobojnosci, silnej wiary w Boga 
i przeswiadczeniu, ze Jej celem zyciowym bedzie sluzyc Jemu jako Siostra Zakonna.
Niestety, owczesne czasy nie pozwalaly dziewczetom bez posagu ( i to pokaznego )
dostac sie do Zakonu, totez rozczarowana Babcia pogodzila sie z losem 
i postanowila sluzyc Bogu nie wdziewajac habitu, a w swieckim odzieniu,
oddajac cale swoje serce modlitwie i pomocy innym.
Kontaktu z Rodzicami nie miala , ( powod owiany jest tajemnica rodzinna ) totez , 
kiedy zblizaly sie Babci 18 - te urodziny ( termin opuszczenia Domu ) 
i przyszlosc Babci rysowala sie raczej niepewnie, Bacia zarliwie modlila sie na Rozancu
do Matki Bozej  o blogoslawienstwo i opieke...
Modlitwy zostaly wysluchane.
Pewnego niedzielnego popoludnia przed Dom zajechal powoz z hrabiostwa.
Hrabina Horodyska poszukiwala mlodej panny do towarzystwa dla
Mamy swojej , Hrabiny Natalii Horodyskiej.
I tak oto zycie Babci weszlo na nowy tor, jeden rozdzial zostal zamkniety,
otworzyl sie nowy, wymodlony, prawdziwy cud.
Zycie w hrabstwie Horodyskich bylo mile, ciche i bardzo wygodne.
Babci obowiazkiem na poczatku bylo towarzyszyc Starszej Pani, czytac ,pomoc sie ubrac,uczesac...Wedlug opowiadan Babci, Starsza Pani byla osoba przemila,
nad wyraz uprzejma i sympatyczna, totez Babcia byla szczesliwa,
co wyrazala w codziennych modlitwach i marzyla, by tak juz zostalo,
by zycie nie przynosilo juz wiecej zadnych zmian i niespodzianek.
Z czasem Babcia awansowala na pozycje "zarzadzajacej mieniem domowym",
Miala w swoim posiadaniu klucze do srebrnej zastawy stolowej, ktora musiala policzyc po kazdym przyjeciu, klucz do piwnic z wysokiej klasy winem i wszelkimi trunkami,
po kazdej biesiadzie sluzba dostawala od Babci butelke dobrego wina 
za dobrze wypelniona sluzbe i w zamian Babcia otrzymywala lojalnosc i oddanie.
Miala Babcia swoja filozofie zyciowa i szybko nauczyla sie dyplomacji 
w stosunku do ludzi.
Zycie w Tarnopolu toczylo sie leniwie, sielankowo, przegradzane czasem 
wyjazdami z Mloda Hrabina do Lwowa, na zakupy nowych sukien 
i modnych kapeluszy.
Pewnego dnia przyszlo do Babci zawiadomienie, ze zmarla Jej kuzynka Julia,
z data pogrzebu, na ktory Babcia chciala pojechac, jako, ze Julia 
byla jedna jedyna krewna, z ktora Babcia utrzymywala kontakt.
Tak wiec zjawila sie Babcia na krakowskim dworcu kolejowym, 
z trudnoscia wielka wyszla z pociagu, bowiem kapelusz  najnowszej mody,
 zakupiony na te okazje, nie miescil sie w waskich drzwiach wagonu...
Na pogrzebie Babcia dowiedziala sie, ze Julia, mloda matka 3 - letniej
Emilii, zmarla na zapalenie pluc. Byla na balu i rozgrzana tancem
napila sie zimnej wody , ponoc to bylo przyczyna bezposrednia zapalenia pluc.
Miekkie serce Babci rwalo sie do tej malej kruszyny, ktora zostala bez matki
w tak mlodym wieku, totez kiedy w tydzien pozniej przyszedl list do Babci 
od mlodego wdowca z oswiadczynami, Babcia nie mogla odmowic,
planujac, ze bedzie matkowac malej Emilii i ze w taki wlasnie sposob
moze wypelnic sluzbe Boza...
cdn...

Jedyne zdjecie mojej Babci Karoliny ze swoja Matka

Posylam moc goracych pozdrowien !

X O X O

Friday, June 1, 2012

" Wojenny Romans " - Wspomnienia Wojenne...

..." Na imie miala Diana. Poznalem Ja krotko przed wojna, 
Ja mialem dwadziesicia jeden lat, Ona osiemnascie...
Lubielismy oboje muzyke, taniec, Ja gralem Jej na gitarze
i spiewalem Jej cala moja milosc, sluchala piosenek rzewnych, wzruszajac
sie czesto , a poniewaz duszyczke miala wrazliwa to i lezki czasem uronila.
Przyszla wojna, zawieszajac nasze plany wspolnego zycia,
obrona Ojczyzny na plan pierwszy wyszla...
Poszedlem do partyzantki, Ona zostala przy Rodzicach, przy ktorych mialem
nadzieje, bedzie bezpieczna...
Kontakt mielismy niestety rzadki, sporadyczne wiadomosci , przekazywane
niekiedy przez znajomych, czasem list podany  w pospiechu...
Kiedy koszmar wojenny sie skonczyl, pierwsze kroki skierowalem
ku miejscu, gdzie ostatni raz  pomachalem Dianie na pozegnanie.
Niestety czekala na mnie smutna niespodzianka...List napisany przez Diane,
zostawiony dla mnie u sasiadki.
Dowiedzialem sie z niego, ze Rodzice Diany, poniewaz mieli nazwisko 
niemieckie, pod sam koniec wojny ( nie wiedzac, ze to prawie koniec)
przepisali cala rodzine wraz z Diana na liste folksdojczow.
Po wyzwoleniu zaczeto zakladac obozy dla "folksdojczow" i "sztamdojczow"
(tych, ktorzy "czuli sie Niemcami" ) i tam tez znalazla sie cala rodzina Diany 
wraz z nia. Poruszylem niebo i ziemie, by dowiedziec sie , gdzie jest...
Kiedy jednak przybylem na miejsce, zastalem tylko puste baraki...
Nigdy nie dowiedzialem sie , jakie byly Jej losy...
Zostaly mi po niej tylko wspomnienia i zdjecie..."



Tak oto moj Tato snul opowiesc o swoim romansie wojennym
i dziewczynie, o ktorej pamiec przetrwala tyle lat i znalazla
nareszcie swoje stale miejsce w tej malej kronice wojennej
mojej Rodziny... 

Cieszmy sie zyciem, bo tak naprawde to kazda chwila jest szczesciem.

Moc usciskow posylam wszystkim !!!
Pa!

X O X O
 
                                                                                        
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...