Losy Stryja Kazimierza nadawalyby sie na filmowy scenariusz, gdybysmy znali cala prawde, ale niestety czesc faktow pozostaje tajemnica do dnia dzisiejszego.
Jak juz wspomnialam, Stryj byl Dyrektorem Polskiej Poczty.
Surowym byl przelozonym i twardym mezczyzna, ale honorowym szalenie
i sprawiedliwym ponad wszystko.
Nie wiem dokladnie , ale mial okolo 45 lat, kiedy wojna sie zaczela, nie byl
zonaty, wiec po objeciu przez Niemcow poczty, Stryj zabral sztandar
( o ktorym opowiadalam w poprzednim odcinku) i "zszedl do podziemia".
Nikt z nas oczywiscie nie znal szczegolow, wiedzielismy tylko,
ze dzialal pod "przykrywka" naprawy zegarkow, co bylo Stryja
hobbym, potrafil naprawic kazdy zegarek.
Wiedzielismy, ze odbywaja sie u niego spotkania "towarzyskie",
gry w karty i stwarzal pozory zycia typowego kawalera.
Tak dotrwal prawie do konca wojny...
Pewnego dnia przyszlo do Stryja trzech oficerow SS,zabrali Go
do budynku, gdzie miescila sie tarnowska siedziba Gestapo...
Przez trzy miesiace nie mielismy o Nim zadnych wiadomosci,
wojna powoli dobiegala konca, miasta byly wyzwalane,Niemcy zwijali
swoje posterunki i uciekali...
Siedzialam w oknie pewnego dnia, upajajac sie poczuciem wolnosci
i faktem zakonczenia wojny, kiedy w dali ulicy zobaczylam Stryja...
Szedl chwiejnym krokiem, trzymajac sie murow kamienic.
Zawolalam do Mamy: " Mamo ! Stryj Kazik idzie pijany ! "
Mama podeszla do okna, rzucila krotkie spojrzenie i mowiac do mnie:
" Nie plec glupst ! " wybiegla Stryjowi na pomoc.
Kiedy zobaczylam Go, wiedzialam, ze sprawa jest bardzo powazna, choc bylam
jeszcze wtedy taka mloda.
Twarz mial spuchnieta,posiekana ranami, fioletowe since obejmowaly cala twarz,
ramiona, dlonie, nie mogl isc o wlasnych silach...
Zostal u nas, Mama opiekowala sie Nim jak pielegniarka.
Kiedy juz troche wydobrzal, raz, poznym wieczorem slyszlam
rozmowe Mojej Mamy ze Stryjem:
"Bili Cie Kaziu ?
" Bili Lolu, bardzo bili....Chcieli informacji..."
" Myslisz, ze ktos Cie zdradzil ? "
" Tak Lolu i wiem kto, ale nie pytaj...bo nie powiem."
Stryj nie wrocil juz do zdrowia...Okazalo sie po badaniu lekarskim.
ze ma odbite nerki i nie ma dla Niego ratunku...
Zmarl trzy miesiace po wyzwoleniu.
Msza zalobna odbyla sie w Kosciele Misjonarzy...
Przyszly tlumy ludzi, nie wiedzielismy, ze wplynal na losy tylu osob.
Trumna byla otwarta, stala pod glownym oltarzem a nad nia pochylal
sie Sztandar Poczty Polskiej, uratowany przez Stryja, w cichym szacunku
dla majestatu smierci.
sie Sztandar Poczty Polskiej, uratowany przez Stryja, w cichym szacunku
dla majestatu smierci.
W pewnym momencie do Kosciola wszedl mezczyzna ubrany w ciemny plaszcz,
w reku trzymal ciemny kapelusz, wysoki, o siwych wlosach...
Podszedl do trumny, ukleknal, pochylil glowe i modlil sie przez moment
w totalnej ciszy , jaka zalegla w calym Kosciele...
Podniosl sie , pocalowal Stryja stopy, przezegnal sie i wyszedl...
Nikt nie wiedzial, kim byl nieznajomy i do dzis pozostalo to tajemnica..."
----------------- " ---------------
Moj Tato, lat 27, w mundurze ochrony kolei,
zaraz po zakonczeniu wojny.
Sle serdecznosci i zapraszam na kolejny odcinek...
Pa!
X O X O
Bede wyczekiwac na kolejny odcinek historii wojnnych Twojej rodziny, tymczasem Radosnych Swiat zycze:)
ReplyDeletewesołych ;)wesołych ;)
ReplyDeleteRównież czekam na kolejne chociaż smutne, ale ciekawe historie. Wesołych Świąt :)
ReplyDeleteAlinko ... z niecierpliwością czekam na każdy odcinek wspomnień ...
ReplyDeleteWesołego Alleluja !
Jak wszystkie części i ta jest niezmiernie smutna,tylu wspaniałych ludzi zginęło jako nieznani bohaterzy.
ReplyDeleteMiłych świat !
Dziękuję za Zyczenia i Tobie życze radośći z faktu Zmartwychwstania
ReplyDeleteJezusa i płynącego z tego faktu pokoju, radośći i miłośći.
Małgorzata.
Ileż to ludzkich tajemnic i tragedii zadziało się przez tą zawieruchę wojenną.Ale nie każda rodzina może się szczycić takimi bohaterskimi postawami członków swojej najbliższej rodziny jak to ma miejsce u Ciebie.
ReplyDeleteNa pewno oprócz ogromnego żalu z powodu takich strasznych losów Swojego Stryja Jesteś z NIEGO bardzo DUMNA.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy wspomnień. Wesołych, zdrowych i rodzinnych Świąt!
ReplyDeletePięknie się to czyta przy tej nastrojowej muzyce... opowiadaj dalej czekam na dalsze części!
ReplyDeleteAlinko właśnie nadrabiam zaległości, każdą część Wspomnień Twej mamy czytam z zapartym tchem...I czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Wróciłam...:) a ile do opowiadania??:) Ślę gorące pozdrowienia :*
ReplyDeleteStraszne! Jestem dumna, że jestem Polką! Tylu wspaniałych ludzi zginęło! Dobrze, że publikujesz wspomnienia, nie możemy o nich zapomnieć,a w szkole już chyba naszych dzieci tego nie będą uczyć!
ReplyDelete*** -bo nie potrafię skomentować
ReplyDelete...i się spłakałam...
ReplyDelete