Sunday, April 29, 2012

7 Czesc - Wspomnienia Wojenne...

...." Wojna. Slowo to kojarzy sie z walka o wolnosc lub idee, 
z zolnierzem w mundurze, z polem bitwy...
Niestety, wojna nie oszczedza nikogo i mnie rowniez przypadlo w udziale
byc swiadkiem okrucienstwa wojny, w jego najokrutniejszej formie.
Szlam chodnikiem, prowadzac rower, wracalam z krotkiej przejazdzki.
W dali ulicy zobaczylam Niemieckiego oficera w mundurze SS,
zaczal szybkim krokiem isc w moim kierunku...Serce mi zamarlo, 
a potem zaczelo bic jak oszalale ze strachu. w tym samym czasie uslyszalam
meskie kroki za soba, przytulilam sie z rowerem do muru,
SS-man wyminal mnie i wtedy zobaczylam, ze szedl w kierunku Zyda, idacego za mna.
Zyd zorientowal sie, co sie dzieje i skrecil w brame, SS-man za nim
i kilka secund pozniej uslyszalam pojedynczy strzal z pistoletu...
SS-man wyszedl z bramy i chowajac pistolet do kabury poszedl dalej...
Drugi przypadek, ktorego bylam swiadkiem zdarzyl sie rowniez na ulicy.
Oficer niemiecki zastrzelil Zyda i kazal zaladowac cialo na przejezdzajaca furmanke,
Do dzis mam w oczach glowe tego czlowieka, okolona czarnymi . kreconymi
wlosami , zwisajaca z tylu furmanki...
Mialam tylko 14 lat, "blizna" psychiczna zostala na zawsze...
Nigdy nie moglam zrozumiec, co musialo byc w sercach Niemcow,
a moze czego nie bylo w ich sercach, co pozwalalo im na zabranie zycia w tak
nieludzki i bezceremonialny sposob.
Niemcy mieli nieslychana zdolnosc rozpoznawania Zydow.
Kiedys stalam w grupie dziewczat, byla wsrod nas jedna dziewczynka
Zydowka, Halinka... Oficer niemiecki stanal sobie niedaleko nas,
wskazal na Halinke i kiwnal palcem , by podeszla do niego.
Nigdy wiecej Halinki nie zobaczylam..."

--------------- " ----------------

 Rok 1935
Moj Tato (pierwszy z lewej, siedzacy) w grupie kolegow
ze Szkoly Technicznej w Jaroslawiu, wsrod nich jest trzech pochodzenia zydowskiego,
ktorzy niestety nie przezyli wojny...

Patrzac na ich usmiechniete , zadowolone, mlode twarze trudno sobie
wyorazic, ze ich zycie bedzie takie krotkie a smierc taka okrutna.

Zegnam Was z mysla frasobliwa, zaduma blaka sie  w myslach...

X O X O 

Wednesday, April 25, 2012

Przerywnik....

Kochane Moje !!!
Na samym poczatku pragne Wam wszystkim goraco podziekowac raz jeszcze
za tak przemile komentarze i chec czytania moich wspomnieniowych postow.
Satysfakcja to dla mnie wielka !
W niedziele napisze nastepny odcinek i uprzedzam, ze bedzie bardzo smutny...
A dzisiaj chwale sie nowo udziergana torebka,
wzor na niej filcowalam recznie z czesanki.



 Bialy guzik ,wykonany przez Gosie cudownie sie wpasowal
w ksztalt i kolorystyke torebki....
Witam szczere opinie !

Buziaki i usciski mocne !
Pozdrowien mnostwo !
Pa!

X O X O 

Thursday, April 19, 2012

6 Czesc- Wspomnienia Wojenne...

..." Podczas okupacji zywnosc byla na kartki, w niewielkich ilosciach i tylko
dla tych, ktorzy pracowali dla Niemcow ...
W mojej rodzinie wszyscy sie zbuntowali i nie poszli do pracy,
wobec tego dwie moje starsze siostry zabieraly z domu co najcenniejsze rzeczy 
i wyjezdzaly na wies wymieniajac je na zywnosc.
Oczywiscie kazda taka "wycieczka" zwiazana byla z niesamowitym ryzykiem,
ale...zawsze udalo im sie co do domu przywiezc.
Pamietam jeden wieczor, kiedy wrocily z takiego wyjazdu,
siostra Maria usiadla przy stole, polozyla wiktualy, ktore udalo sie Jej
zdobyc, zmeczonym gestem oparla czolo na dloniach
i powiedziala wskazujac na bochenek chleba:
"Wiesz Mamo, dalam gosodyni caly bal materialu za ten bochenek,
a ona popatrzyla na material , popatrzyla na chleb
i odkroila spora czesc, bo sie jej wydawalo za duzo chleba
za taka ilosc materialu...Jak mogla tak zrobic?
Zal jej bylo dac caly bochenek?..."
Mama popatrzyla smutno na Siostre i rzekla:
" Nic to Marysiu, cieszmy sie , ze jest tyle...
Pamietaj, kogo Bog stworzy, to go nie umorzy..."
Mama zawsze miala powiedzenie na kazda okazje, nawet smutna.
A i Ja mialam smutne zdarzenie z chlebem.
Mialam moze 13 lat, chyba w drugim roku okupacji, pewnego ranka Mama
poslala mnie do piekarni, z nadzieja, ze moze uda mi sie dostac choc
pol bochenka.
Piekarze piekli pieczywo tylko dla Niemcow, natomiast czasem 
zostawalo im kilka bochenkow, ktore mogli rozdac cywilom.
Podeszlam pod piekarnie, tlum ludzi juz stal, czekajac,
kiedy i czy  piekarz wyniesie pieczywo...
Wyszedl, niosac koszyk z chlebem, tlum ludzi pochlonal mnie,
nie widzialam nic procz wyciagnietych wysoko rak, 
i tylko slyszalam krzyki: " Mnie, niech Pan mnie da, dla dzieci ! "....
Tlum zacisnal sie wokol mnie, nie mialam czym oddychac, 
ostatkiem sil zdolalam wydostac sie z tej ludzkiej masy,
walczacej o byt, o pozostanie przy zyciu za wszelka cene...
Do dzis robie znak krzyza na bochenku chleba w podziece
za ocalenie... "

---------------- " ---------------

   Moja Mama (druga od lewej)
Zaraz po wyzwoleniu


Posylam moc serdecznych usciskow 
w podziece za mile komentarze
i chec czytania...


Pa !

X O X O

Sunday, April 15, 2012

Wyniki Wiosennego Candy !!!

Milo mi oznajmic, ze wylosowana osoba ,ktora otrzyma torebke
z niespodzianka jest 

Poniewaz zapisalo sie wiele osob, z czego bardzo sie ciesze.
postanowilam nagrodzic Made  z " Kolorowych Szkielek ",za wpisanie sie do oserwatorow
i przekroczenie "trzech jedynek"
oraz Laure z "Art by Laura", za chec reklamowania mojego bloga, gest ujal mnie za serce ...
Panie wylosowane prosze o adres na moj e-mail:
alexisgobelin@yahoo.com

Gratuluje serdecznie,
dziekuje wszystkim za przemile komentarze i tak liczny udzial,
witam wszytkich moich nowych Gosci
wszystkich Was mocno sciskam i pozdrawiam serdecznie !!!
Zycze milej niedzieli i udanego tygodnia !
Pa !

X O X O 

Friday, April 13, 2012

5 Czesc...Wspomnienia Wojenne - Z pamietnika mojej Mamy...

"....Bylo to w trzecim roku okupacji, mialam 14 lat.
Pewnego cieplego, jesiennego popoludnia wybralam sie z moja przyjaciolka
szkolna Lilka na spacer...Chcialysmy choc na chwilke zapomniec
o wojnie, okupacji, braku wolnosci...
Zblizala sie pora "godziny policyjnej" ( 8:00 wieczor ) i powoli zmierzalysmy
w kierunku naszych domow...
Zatrzymalysmy sie obok bramy jednej z kamienic i Lilka powiedziala:
"Zaczekaj tu na mnie , zaraz wroce..." i zniknela w bramie...
Przechadzalam sie powoli czekajac na Nia, kiedy podeszlo do mnie dwoch Niemcow
z zandarmerii...Kazali pokazac karte pracy , ktorej jako 14 tolatka nie posiadalam...
Zostalam zabrana do budynku wieziennego, gdzie przetrzymywani byli ludzie z lapanek,
ktorzy pozniej byli transportowani do Niemiec na roboty.
Kiedy znalazlam sie w pomieszczeniu pelnym obcych ludzi i wiedzac, 
co mnie czeka, zaczelam tak glosno krzyczec, ze zaczeto mnie blagac, 
bym byla cicho , bo nas wszystkich powystrzelaja...
Noc minela mi na placzu i potwornym leku, ze juz nigdy nie zobacze
mojej Mamy i ze nawet nie bedzie wiedziala, co sie ze mna stalo.
W miedzyczasie sasiadka nasza byla swiadkiem zabrania mnie przez
niemiecka policje, poszla do Mamy i powiedziala Jej co sie stalo.
Przy rozmowie byla moja starsza o 8 lat siostra Maria.
Nic nie mowiac wybiegla z domu, poszla na drugie pietro do sasiadow,
u ktorych kwaterowalo dwoch oficerow niemieckich.
Poniewaz, juz niezle mowila po niemiecku, powiedziala co sie stalo, ze mam
dopiero 14 lat, ze nie robilam nic zlego
i poprosila o pomoc. To bylo duze ryzyko z Jej strony, bo Niemcy nie
lubili robic tego typu przyslug, wprost przeciwnie, Ona sama mogla sie dostac
do wiezienia.
Mialysmy szczescie ! 
Jeden z nich powiedzial tylko : "Chodz ze mna !"
Kazal Jej wsiasc do lazika i jak szalony przejechal przez miasto
 do wiezienia.
Poniewaz byl wysokiej rangi oficerem, powiedzial tylko:
"Zabraliscie nam dziewczyne. ktora pomaga w kasynie oficerskim, wypuscic natychmiast ! .."
Nawet nie wiedzialam kiedy znalazlam sie w domu, w ramionach
mojej Mamy i do konca wojny nie oddalalam sie od domu  nawet na krok !
To jest niestety jedno jedyne wydarzenie wojenne, 
ktore zakonczylo sie szczesliwie. o ile mozna mowic o szczesciu
w takim smutnym czasie..........."


--------------- " --------------

  Moja Mama ( po prawej ) i Lilka
w ostatnim roku wojny


Dostalam od Was wiele przemilych komentarzy , dotyczacych
moich wojennych postow.
Szczerze mowiac nie przypuszczalam, ze beda czytane z tak wielkim
zainteresowaniem.
Dzieki serdeczne za kazde slowo i wielka przyjemnosc, 
jaka mi sprawia ich czytanie.


Posylam serdecznosci z glebi mojego serca !


Pa!


X O X O

Tuesday, April 10, 2012

KOSZYKI ...

Dzisiaj na szybko , jako przerywnik w moich "Opwiadaniach Wojennych",
wrzucam kilka koszyczkow szydelkowych, wykonanych
w ostatnich dniach...
Moze beda inspiracja dla ktorejs z Was !

 








 " Bottle Huger "

Zapraszam na nastepne odcinki Wspomnien,
Sle moc serdecznosci, usciskow i ciepla !

Pa!

X O X O 

Saturday, April 7, 2012

Czwarta cz.- WSPOMNIENIA WOJENNE...

Losy Stryja Kazimierza nadawalyby sie na filmowy scenariusz, gdybysmy znali cala prawde, ale niestety czesc faktow pozostaje tajemnica do dnia dzisiejszego.
Jak juz wspomnialam, Stryj byl Dyrektorem Polskiej Poczty.
Surowym byl przelozonym i twardym mezczyzna, ale honorowym szalenie 
i sprawiedliwym ponad wszystko.
Nie wiem dokladnie , ale mial okolo 45 lat, kiedy wojna sie zaczela, nie byl
zonaty, wiec po objeciu przez Niemcow poczty, Stryj zabral sztandar
( o ktorym opowiadalam w poprzednim odcinku) i "zszedl do podziemia".
Nikt z nas oczywiscie nie znal szczegolow, wiedzielismy tylko, 
ze dzialal pod "przykrywka" naprawy zegarkow, co bylo Stryja
hobbym, potrafil naprawic kazdy zegarek.
Wiedzielismy, ze odbywaja sie u niego spotkania "towarzyskie",
gry w karty i stwarzal pozory zycia typowego kawalera.
Tak dotrwal prawie do konca wojny...
Pewnego dnia przyszlo do Stryja trzech oficerow SS,zabrali Go 
do budynku, gdzie miescila sie tarnowska siedziba Gestapo...
Przez trzy miesiace nie mielismy o Nim zadnych wiadomosci,
wojna powoli dobiegala konca, miasta byly wyzwalane,Niemcy zwijali
swoje posterunki i uciekali...
Siedzialam w oknie pewnego dnia, upajajac sie poczuciem wolnosci
i faktem zakonczenia wojny, kiedy w dali ulicy zobaczylam Stryja...
Szedl chwiejnym krokiem, trzymajac sie murow kamienic.
Zawolalam do Mamy: " Mamo ! Stryj Kazik idzie pijany ! "
Mama podeszla do okna, rzucila krotkie spojrzenie i mowiac do mnie:
" Nie plec glupst ! " wybiegla Stryjowi na pomoc.
Kiedy zobaczylam Go, wiedzialam, ze sprawa jest bardzo powazna, choc bylam 
jeszcze wtedy taka mloda.
Twarz mial spuchnieta,posiekana ranami, fioletowe since obejmowaly cala twarz,
ramiona, dlonie, nie mogl isc o wlasnych silach...
Zostal u nas, Mama opiekowala sie Nim jak pielegniarka.
Kiedy juz troche wydobrzal, raz, poznym wieczorem slyszlam
rozmowe Mojej Mamy ze Stryjem:
"Bili Cie Kaziu ?
" Bili Lolu, bardzo bili....Chcieli informacji..."
" Myslisz, ze ktos Cie zdradzil ? "
" Tak Lolu i wiem kto, ale nie pytaj...bo nie powiem."
Stryj nie wrocil juz do zdrowia...Okazalo sie po badaniu lekarskim.
ze ma odbite nerki i nie ma dla Niego ratunku...
Zmarl trzy miesiace po wyzwoleniu.
Msza zalobna odbyla sie w Kosciele Misjonarzy...
Przyszly tlumy ludzi, nie wiedzielismy, ze wplynal na losy tylu osob.
Trumna byla otwarta, stala pod glownym oltarzem  a nad nia pochylal
sie Sztandar Poczty Polskiej, uratowany przez Stryja, w cichym szacunku
dla majestatu smierci.
W pewnym momencie do Kosciola wszedl mezczyzna ubrany w ciemny plaszcz,
w reku trzymal ciemny kapelusz, wysoki, o siwych wlosach...
Podszedl do trumny, ukleknal, pochylil glowe i modlil sie przez moment
w totalnej ciszy , jaka zalegla w calym Kosciele...
Podniosl sie , pocalowal Stryja stopy, przezegnal sie i wyszedl...
Nikt nie wiedzial, kim byl nieznajomy i do dzis pozostalo to tajemnica..."

-----------------  "  ---------------

Moj Tato, lat 27, w mundurze ochrony kolei,
zaraz po zakonczeniu wojny.

Sle serdecznosci i zapraszam na kolejny odcinek...
Pa!

X O X O 

Friday, April 6, 2012

Wesolego Alleluja !!!

Dzis Wielki Piatek...
Czas przygotowac serce na nadzieje, jakie przynosi 
Zmartwychwstanie Panskie

Zycze Wam wszystkim, by te nadzieje sie wypelnily
z Blogoslawienstwem Pana Naszego.
Spokojnych Swiat
i
Wesolego Alleluja !


Tuesday, April 3, 2012

3 Czesc - WSPOMNIENIA WOJENNE - Z pamietnika mojej Mamy...

"...Moj Ojciec mial dwoch starszych braci.
Julian byl architektem i mieszkal wraz z rodzina w Krakowie.
Pewnego wieczoru Niemcy weszli do kamienicy, w ktorej mieszkal
Stryj Julian i zabrali wszystkich mezczyzn  na roboty do Niemczech.
Nigdy juz stamtad nie wrocil.
Drugi stryj , Kazimierz byl Dyrektorem Poczty w Tarnowie, odpowiedzialne 
mial stanowisko i z tego , co Mama czasem mowila, zelazna reka trzymal
pracownikow, ale tez byl bardzo sprawiedliwy. 

Pewnego dnia, w pierwszym roku wojny,stryj Kazimierz przyszedl do nas, 
zamknal sie z moimi Rodzicami w pokoju i dlugo w noc slyszalam szepty,
nie wiem, o czym mowili, ale brzmienie glosow mialo barwe leku,
konspiracji, determinacji i sily jakiejs, ktora wyplywala z glebi
serc...
Na nastepny dzien Mama ubrala mnie schludnie w koscielne odzienie,
wlozyla cos do wiklinowego kosza, wziela mnie za reke i powiedziala:
" Pojdziemy do Kosciola pomodlic sie za szczesliwy powrot Tadzia "
(Dopiero po zakonczeniu wojny dowiedzielismy sie, ze Tadzio
nie przezyl Oswiecimia).
W Kosciele Mama mnie zostawila , a sama poszla do Zachrystii
pomowic z Ksiedzem.
Po wojnie dopiero dowiedzialam sie, ze Stryj kazimierz prosil moich Rodzicow
o ukrycie i przechowanie Sztandaru Poczty.Wszystkie Sztandary i flagi byly 
symbolem wolnosci i niepodleglosci, Stryj z narazeniem zycia
( bo za to grozila smierc na miejscu) przyniosl Sztandar do nas,
a Mama , nie chcac narazac calej Rodziny, przeniosla Sztandar do Kosciola.
Przetrwal wojne, schowany pomiedzy koscielnymi Sztandarami.
Natomiast losy stryja Kazimierza, to kolejna, wojenna opowiesc..."

-------------  "  ----------

 Moi ukochani Rodzice, rok po wojnie...

Moc serdecznosci posylam dla Was i zyczenia spokoju 
i bezpieczenstwa....
Pa!

X O X O 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...